czwartek, 14 kwietnia 2016

Pielęgnacja skóry po trzydziestce - Tonizacja skóry



Po przekroczeniu magicznej granicy trzydziestu lat nie zauważyłam właściwie żadnych znaczących zmian na mojej skórze. Ta okropna "30" straszy nas z opakowań wielu produktów kosmetycznych, przypomina o tym, że się starzejemy. Prawda jest jednak taka, że tempo starzenia się skóry jest bardzo zróżnicowane, a efekty mijającego czasu możemy dostrzec zarówno dużo później, jak i niestety wcześniej niż po skończeniu trzydziestego roku życia. Dziś chciałabym wspomnieć o jednym z ważnych etapów pielęgnacji, jakim jest tonizacja skóry.

Ten etap pielęgnacji bywa często bagatelizowany, a jest on bardzo ważny niezależnie od tego jaki typ cery posiadamy i w jakim jesteśmy wieku. Tonizacja ma bowiem za zadanie przywrócenie skórze jej naturalnego pH, a dzięki temu pomoc w utrzymaniu odpowiedniego funkcjonowania jej bariery ochronnej. Otóż odczyn skóry jest kwasowy i jedynie taki gwarantuje jej skuteczną ochronę przed negatywnym wpływem czynników atmosferycznych, ale też przed grzybami, bakteriami i wirusami. Tonik, oprócz przywrócenia odpowiedniego pH skórze, również ją odświeża, oczyszcza, dezynfekuje, ale też pielęgnuje. I to pielęgnujące działanie chyba nie jest zbytnio doceniane.




Ja przynajmniej nie doceniałam go jeszcze nie tak dawno. Wydawało mi się, że tonik to jedynie uzupełnienie oczyszczającego działania produktów do mycia twarzy i w ten właśnie sposób z niego korzystałam. A czasami wręcz pomijałam ten krok.


Od kiedy jednak naprawdę zwróciłam uwagę na to, co mojej skórze może dać tonizowanie, nie mogę uwierzyć jak bardzo się zmieniła. No oczywiście nie ma co oczekiwać cudów, od produktów, które często są na skórze tylko przez chwilę, no ale jakieś tam zmiany są.


Najbardziej chyba ostatnio doceniam te nawilżające produkty. Moja cera, mimo że mieszana, bardzo lubi się przesuszać i takie delikatne, nawilżające, wręcz kojące toniki wpływają na nią bardzo dobrze. Oprócz nawilżenia, natychmiastowym efektem ubocznym jest w moim przypadku łagodzenie skóry. Po umyciu twarzy żelem (czy jakimkolwiek innym produktem) i spłukaniu wodą wprost nie mogę się doczekać, kiedy zaaplikuję na twarz i szyję obfitą ilość toniku. Zazwyczaj nawet nie wycieram nadmiaru wacikiem, lecz czekam, aż produkt sam się wchłonie. Tonik z Pure Skin Food stosuję przeważnie rano, bo ma piękny odświeżający zapach. Vianek za to niesamowicie nawilża, ale niestety nie ma tak przyjemnego atomizera, jak Pure Skin Food.


Zamiast toników czasami używam też hydrolatów. Ten z SoBioEtic zmiękcza i wygładza, a hydrolat oczarowy ładnie reguluje wydzielanie sebum. Nie stosuję go zbyt często i raczej nie będzie się on nadawał do cery suchej.


A gdy potrzebuję dodatkowego załagodzenia i ukojenia skóry zamiast toników (lub dodatkowo) stosuję wodę termalną Uriage, która też świetnie radzi sobie z nawilżeniem skóry i ma niesamowite właściwości łagodzące.


A jakie toniki są najbardziej odpowiednie dla Was?
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz